21.11.2014

Rozdział 4




   Byłem tak bardzo pogrążony w próbie odnalezienia odpowiedzi na te wszystkie pytania, które krążyły po mojej głowie, że nawet nie usłyszałem, gdy Li… to znaczy Danielle, kiedy Danielle wróciła do domu. Nie chciałem na nią naskoczyć, dlatego też postanowiłem najpierw dowiedzieć się czegoś od niej. Przecież miała mi powiedzieć, po co dzwonił lekarz. Byłem ciekaw, czy znów mnie okłamie. Jakaś część mnie, nie chciała powiedzieć jej o tym, czego się dowiedziałem hmm… jakieś kilka godzin temu. Nie wyglądała już na taką załamaną, jak przed pójściem do pracy. Wręcz przeciwnie. Była bardzo podekscytowana i szczęśliwa. Wiedziałem, że dziewczyny są zmienne, ale nie sądziłem, że tak bardzo. Uradowana usiadła obok mnie i przez chwile milczała.
   -Nie zgadniesz, co się stało!- Krzyknęła do mnie.
   -No nie zgadnę.- Odpowiedziałem oschle. Ona jednak nie przejęła się tym. Nie zraziło jej moje zachowanie.
   -Idę na randkę. Z mega przystojnym kolesiem.- Pisnęła. Poczułem lekkie ukłucie w okolicach serca.
   -Aha. Super.- Powiedziałem, starając się, aby mój głos brzmiał w miarę obojętnie. Nie wiem czy mi się to udało. Miałem nadzieję, że tak. Wyraz twarzy dziewczyny, diametralnie się zmienił.
   -Co się stało Cal?- Spytała troskliwie. Czy ona naprawdę się martwiła? A może udawała? Po tym, czego się dowiedziałem, nie potrafiłem jej ufać. Nie potrafiłem, a może nie chciałem traktować jej tak jak wcześniej. Coś się zmieniło i to wcale nie była moja wina. Nie tym razem. Jej pytanie ponownie zadźwięczało w moich uszach. Co miałem powiedzieć? Prawdę? A może powinienem skłamać?  Nie orientowałem się, co wyszłoby mi na lepsze w tamtym momencie. Postanowiłem skłamać.
   -Po prostu tęsknie za rodziną i znajomymi.- Wyrzuciłem z siebie. Ona tylko pokiwała głową i mnie przytuliła. Nie odwzajemniłem uścisku. Nie miałem sił, a może nie chciałem. Po prostu tego nie zrobiłem. Szeptała mi do ucha, że wszystko się ułoży, że kiedyś wrócę do rodziny. Kiedyś. Nie chciałem kiedyś wracać, chciałem wrócić natychmiast. Nie miałem zamiaru, być dłużej oszukiwany przez nią. Przez osobę, której ślepo zaufałem i, do której zaczynałem coś czuć.
   -Powiesz mi w końcu, po co dzwonił ten lekarz?- Powiedziałem, w nadziei, że się odsunie, ale też z czystej ciekawości. Tylko czy mogłem jej uwierzyć?  
   Wyprostowała się na kanapie, spoglądając na mnie. Siedzieliśmy w milczeniu. Czyżby wymyślała kolejne kłamstwo? Och… popadam w jakąś paranoje.
   -On powiedział, że jest dawca na jej organy.- W tym momencie zaczęła szlochać.- Ja nie mogę na to pozwolić. Jest dla mnie wszystkim. Kocham ją.
   Nie potrafiłem zareagować. Z jednej strony chciałem ją przytulić, z drugiej strony nie potrafiłem się ruszyć. Coś mi nie pozwalało, blokowało mnie. Pewna cząstka mnie, taka malutka, czuła obrzydzenie do niej. Nienawidziłem kłamców, a ona mocno przegięła z kłamaniem. Nie orientowałem się czy znów kłamie. Była mistrzem w tym fachu. Nie miała sobie równych. Och Calum’ie… ona jest przecież chora. Ni stąd ni zowąd brunetka wstała i pognała do swojego pokoju. Nie podążyłem za nią. Oboje potrzebowaliśmy chwili spokoju na przemyślenia. Wstałem i podszedłem do drzwi balkonowych. Przeszedłem przez nie bez otwierania. W końcu znów byłem duchem i mogłem przechodzić, przez co tylko pragnąłem. Balkon nie był nie wiadomo, jaki wielki, ale mały też nie był. Usiadłem na jednym z czarnych foteli. Rozglądnąłem się po okolicy. Nic ciekawego. Kilka innych budynków i mały park. Wbiłem wzrok w fotel naprzeciwko mnie. Chciałem z kimś porozmawiać. Z kimś, kto wie więcej niż ja. Chciałem zawołać Olivera, ale stwierdziłem, że on pewnie ma swoje sprawy. Zastanawiałem się jeszcze chwilę, po czym z moich ust wydobyło się jego imię. Nie krzyczałem, jak wcześniej. Po prostu to powiedziałem. On zjawił się na fotelu, w który intensywnie się wpatrywałem.
   -Witaj ponownie Calum’ie. Chyba naprawdę mnie polubiłeś, skoro tak często mnie wołasz.- Powiedział z uśmiechem. Nie miałem ochoty na głupie pogawędki, przeszedłem od razu do sedna sprawy.
   -Czy jej siostra się obudzi?- Zareagował śmiechem na moje słowa. Co go tak bawiło? Czy on zawsze musi się śmiać, z tego, co powiem? Irytował mnie ten pieprzony anioł.
   -Ona już się obudziła. Wczoraj w nocy. – Spojrzał na mnie ze smutkiem.- Znowu cię okłamała?- Przytaknąłem.- Calum może chciałbyś, abym przeniósł cię gdzieindziej?- Czy chciałem? Częściowo tak, ale ta druga część mnie nakazywała mi tu zostać. Musiałem porządnie się nad tym zastanowić. Chciałem pomóc tej dziewczynie. Nie wiedziałem jak. Jednak miałem tą nadzieję, że mi się uda.
   -Chciałbym się nad tym zastanowić, Oliverze.
   -Oczywiście. Masz tyle czasu ile chcesz.- Powiedział posyłając mi uśmiech. Czas. Mam go tyle ile chcę. Kiedy jednak wrócę do domu?
   -Długo potrwa jeszcze mój pobyt tutaj?
   -Robie, co w mojej mocy. To nie jest takie proste.
   -Dobrze, ufam ci, że tak właśnie jest. Ale mam jeszcze jedno pytanie. Czy ta dziewczyna ukrywa przede mną coś jeszcze?- Spojrzał na mnie z bezradnością.
   - Nie odpuścisz, co?- Po wypowiedzeniu tych słów zrobił krótką przerwę. Po czym kontynuował.- Ukrywa straszną przeszłość. Dopuściła się wielu strasznych rzeczy. Nie jestem pewny, czy chcesz o tym wiedzieć… to jest naprawdę straszne. Zastanów się. Przyjdę do ciebie jutro, gdy jej nie będzie. Teraz muszę iść, zanim ona się tu zjawi. Żegnaj.- Powiedział, po czym zniknął. Chwilę później dołączyła do mnie Danielle.
   Miała rozmazany makijaż na policzkach i przegryzioną wargę, która jeszcze krwawiła. Spojrzała na mnie niepewnie, po krótkiej chwili zdecydowała się usiąść na miejscu, które jeszcze przed chwilą zajmował Oliver. Wpatrywała się we mnie, jakby próbowała zapamiętać każdy najmniejszy szczegół. Niezupełnie rozumiałem, co chciała tym osiągnąć. Byłem przyzwyczajony do takiego wpatrywania się we mnie. W tej chwili przypomniało mi się, jak wraz z Ashton’em, zakładaliśmy się, kto dłużej wytrzyma. Postanowiłem wykorzystać, że tak powiem, moje doświadczenie. Na jej przenikliwe spojrzenie, odpowiedziałem tym samym. Wpatrywaliśmy się w siebie jak zahipnotyzowani. Nic nie było w stanie nam przerwać. Nic się nie liczyło. Byłem tylko ja i ona. Nic poza tym do mnie nie docierało.
   -Przepraszam.- Wyszeptała tak cicho, że prawie nie usłyszałem.- Przepraszam, że tak po prostu wyszłam, ale poczułam się nie potrzebna. Miałam nadzieję, że mnie przytulisz, albo, chociaż powiesz coś miłego. Jednak tego nie zrobiłeś. To mnie zabolało. Nie mogłam tego wytrzymać i uciekłam.- Powiedziała już trochę głośniej, jednak z nutką niepewności.- Wiesz, Danielle, moja siostra, jest dla mnie wszystkim. To, co on powiedział ten lekarz, mocno uderzyło w moje uczucia.- Nie wierzyłem, że to robi. Nie wierzyłem, że z taką łatwością przychodzi jej kłamanie w żywe oczy. Słuchałem dalej.- Miałam ochotę go zabić. Chciał zabrać cały mój świat.- Wszystko zaczynało mi pasować. Zabrać cały jej świat. Nie lekarz by to zrobił, tylko jej siostra. To ją chciała zabić. Nie potrafiłem pojąć skąd w takiej małej istocie tyle zła. Dopiero wtedy dotarła do mnie powaga jej choroby. Zdałem sobie sprawę, że nie byłem w stanie jej pomóc. –Nie wiem w ogóle jak to się stało, że tak silnie zareagowała. No, ale Cal, postaw się w mojej sytuacji. Co byś zrobił, gdyby ktoś chciał odebrać ci wszystko, co masz, i dać szczęście komuś innemu?- Milczałem.
   Chęć wygarnięcia jej, co o tym wszystkim myślę narastała. Miałem ochotę powiedzieć jej, że wszystko wiem, ale ja nie wiedziałem wszystkiego. To, co ja wiedziałem w tamtej, chwili mogło być tylko małą częścią tego, co ona skrywała przede mną, przed całym światem. Oliver mówił, że Danielle ukrywa jeszcze wiele mrocznych sekretów, które miałem poznać, prawdopodobnie, następnego dnia. Nie byłem pewny, czy jestem gotowy dowiedzieć się czegoś, co mogło złamać mi serce i zmienić sposób postrzegania brunetki. Nie wiedziałem, czy tego, aby na pewno chcę. Co jeszcze mogła ukrywać ta dziewczyna? Na pierwszy rzut oka wyglądała na bardzo miłą i spokojną osobę. Przez ten krótki czas spędzony tutaj, przekonałem się, że pozory czasem mylą, a ludzie skrywają straszne tajemnice. Mogłem tylko współczuć temu chłopakowi, który się z nią umówił. Nie wiedział, w jakie bagno się pakuje. Zrobił to nieświadomie. Pewnie też bym tak postąpił na jego miejscu.

2 komentarze: