Ten rozdział pozwolę sobie zadedykować @qazwsxedcvv i @KateMartyna tak naprawdę to dzięki nim jest ten rozdział umieszczony dzisiaj, a nie jutro w urodziny Zayn'a :D
------------------------------------
Powoli wracałem do rzeczywistości,
bynajmniej tak mi się zdawało. Leżałem na czymś twardym. Strasznie bolała mnie
głowa, zresztą byłem cały obolały. Nie pamiętałem, co się stało. Nie wiedziałem
gdzie jestem. Jednak nie obchodziło mnie to zbytnio. Po prostu leżałem z
zamkniętymi oczami i próbowałem przezwyciężyć ból. Nie było to łatwym zadaniem,
jak się później okazało. Im więcej o tym myślałem, tym ból stawał się coraz bardziej
nie do zniesienia; przeszywał całe moje ciało. Czyżbym umierał? Po zadaniu tego
pytania przed oczami pojawiły mi się obrazy dotychczasowych zdarzeń. Wypadek,
Danielle, Jasmin, krzyki, biały pokój…
Gwałtownie usiadłem, otwierając tym samym
oczy. Byłem przerażony. Wciąż byłem w tym samym pomieszczeniu. Ile ja już tu
zmarnowałem czasu? Na pewno nie mało. Westchnąłem. Czy przyszło mi spędzić tu
już resztę czasu do mniemanego powrotu do ciała? Z moich ust wydobył się jęk
męczennika. Wtem usłyszałem chichot. Gwałtownie zerwałem się na równe nogi.
Rozejrzałem się i ujrzałem coś nieprawdopodobnego. To była ona. Wyglądała jak
ona. Nie potrafiłem oderwać od niej wzroku. To, co zrobiła przed moim
przybyciem tutaj, wciąż tkwiło głęboko we mnie, jednak nie potrafiłem się na
nią złościć. Opadłem na kolana tuż obok niej. Chciałem poczuć jej bliskość. Ona
jednak znów się zaśmiała. Coś było nie tak. Ta dziewczyna, którą znałem nie
śmiałaby się tylko mnie przytuliła albo krzyczała. Ona jednak cały czas się
śmiała. Zmarszczyłem brwi, na co ona wybuchnęła jeszcze większym śmiechem. Nie
wytrzymałem.
-Co cię tak bawi?
Brunetka spojrzała na mnie zdziwiona. Prawdopodobnie
zdziwił ją mój ton, który wcale nie był przyjemny. Jednak, czego można było się
spodziewać? Byłem cały obolały, a ona się śmiała.
-Och, przepraszam.- Powiedziała jakby
skruszona.- Po prostu śmieszy mnie twoje zachowanie. Cały czas albo jęczysz
albo sapiesz.-Zaśmiała się.
-Wszystko mnie boli, więc jak mam się
zachowywać?
-Oj no dobra, nie złość się.-Dała mi
kuksańca w ramie.- Zacznijmy od początku. Jestem Lilith, a ty?
Zdenerwowałem się. Długo miała zamiar
jeszcze podawać się za swoją siostrę? Miałem dość jej gierek. Postanowiłem
wyjaśnić całą tą sytuację. Chciałem zrobić to jak najdelikatniej tylko umiem.
-Danielle długo będziesz się podawać za
swoją siostrę?!-Krzyknąłem.-Znam całą prawdę! Mam już dość tego, że przez ten
cały czas robisz ze mnie głupca!- Wrzeszczałem na dziewczynę. Ona jednak wciąż
opanowana przyłożyła mi palec do ust i nakazała milczenie.
-Masz dosyć długie imię, pewnie to wynika z
twojego dość egzotycznego wyglądu.-Znów się zaśmiała.-Och, widzę, że znasz moją
siostrę? Jak się czuję? Co z nią?
Nie wierzyłem. Czy ja właśnie teraz,
nareszcie, spotkałem Lilith Thomson? Wyglądała zupełnie jak Danielle, jednak
jedno je różniło: opanowanie. Byłem pewny, że jeśli spędzę z nią więcej czasu
znajdę więcej różnic między nimi.
Było dla mnie trudne do pojęcia, co ona tu
robi? Oliver mówił, że się obudziła. Czyżby Danielle zrobiła jej krzywdę? Nie
pojmowałem tego.
-Nie jest z nią za dobrze: płacze, krzyczy
i…-Spuściłem głowę na dół. Czy powinienem jej powiedzieć o zajściu z nożem? Ona,
w przeciwieństwie do swojej bliźniaczki, martwiła się o siostrę. Zrezygnowałem.
Postanowiłem ominąć ten fakt, dla dobra obu stron.-Wiesz, po części to przez
nią tu jestem.-Lilith spojrzała na mnie zdziwiona.-Taka dziewczyna, ma na imię
Jasmin, zdenerwowała się, gdy Danielle prawie nakryła nas na pocałunku i
przeniosła nas tu.
-Przepraszam, czy ta dziewczyna nazywa się
Jasmin Brown?- Spytała brunetka po chwili namysłu. Skinąłem.-Przecież ona jest
przyjaciółką Danielle.- Wymamrotała pod nosem, jednak zdołałem ją usłyszeć.
Zatkało mnie. Nie wiedziałem, co powiedzieć.
Patrzyłem zdziwiony na brunetkę, niedowierzając słowom, które wypłynęły z jej
wiśniowych ust. To nie mogła być prawda. Danielle nie mogła mi tego zrobić.
Teraz już jednak wszystko było możliwe. I ja to zrozumiałem właśnie w tym
momencie. Może nie była to odpowiednia chwila na to, ale zrozumiałem i to było
dla mnie ważne. W mojej głowie pojawiło się pytanie niedające spokoju: jak ona
mogła sobie ze mnie kpić wraz z Jasmin? Miałem je za bliskie osoby. Traktowałem
je jak swego rodzaju przyjaciółki. One mnie po prostu przez ten cały czas
oszukiwały. Po raz kolejny poczułem ukłucie w okolicach serca. Co się ze mną
działo? Kolejne pytanie pozostawione bez odpowiedzi. Coraz mniej poznawałem
samego siebie. Zmieniłem się i nie wiem, czy to wyszło mi na dobre. Czasami
czułem się bezbronny, pozbawiony jakiegokolwiek prawa. Chwilami odnosiłem
wrażenie, że jestem odizolowany od świata. Może i tak było. Byłem duchem,
którego prawie nikt nie może zobaczyć. Duchem, którego nikt nie był w stanie
zrozumieć. Zbyt szybko poddawałem się uczuciom. Zdecydowanie za szybko się
przywiązywałem i zaczynałem ufać nieodpowiednim osobą. Tak nie postępuje
prawdziwy facet. Prawdziwy mężczyzna nie stawia na samo uczucie, jak to ja
robiłem od czasu pojawienia się w mieszkaniu Danielle. Byłem słaby. Może to ten
wypadek tak mnie zmienił?
-Ty widziałaś Jasmin?- To jedyne, co
przyszło mi do głowy. Może podświadomie unikałem tematu oszustwa, jakiego
dokonały Danielle i Jasmin? Nie wiem. Byłem pewien, że rozmowa na ten temat
mnie nie ominie. Jednakże nie chciałem teraz o tym rozmawiać. To było zbyt
świeże dla mnie. Ten temat był naprawdę trudny dla mnie, zwłaszcza, że
musiałbym przyznać się do błędu, który nieświadomie popełniłem.
-Jasne, że tak. A dlaczego miałabym jej nie
widzieć?
-Bo ona przecież jest…-Zastanowiłem się jak
to ująć. Po dłuższym namyśle jednak użyłem jedynego słowa, które przychodziło
mi w tamtej chwili do głowy, i które było w pełni odpowiednie według mnie.-…Duchem.
Brunetka zaśmiała się. Nie był jednak to
taki śmiech, jak wcześniej. Coś było nie tak, jakby go wymusiła. Ona wiedziała
coś, o czym ja nie miałem wcześniej pojęcia. Miałem nadzieję, że nie będzie to
tak trudne dla mnie, jak fakt, iż Danielle i Jasmin są przyjaciółkami.
-Ona nie jest duchem.-Opuściła, głowę.
Prawdopodobnie zastanawiała się, jakich słów użyć.-Jasmin jest demonem. Hmmm…
to coś w rodzaju ducha, ale złego i cielesnego. Rozumiesz?
-Staram się zrozumieć.-Odpowiedziałem
szczerze.-Jednak, dlaczego ty ją widziałaś?
-Każdy widzi Jasmin. Ona ma ciało. Jak każdy
demon.- Powiedziała to tak jakby to było oczywiste. Jednak dla mnie takie nie
było.
-Uhm.- Przytaknąłem.- Tak mnie zastanawia
to, że mnie widzisz. Bo wiesz ja jestem duchem. Czy też masz takie zdolności
jak Danielle?
Rysy twarzy dziewczyny zmieniły się. Coś ją
zadziwiło. To było widać na pierwszy rzut oka. Nie przychodziło mi łatwo
siedzenie w ciszy, która zapadła. Jednak starałem się wytrzymać, ponieważ
wiedziałem, iż jej to pomaga. Po pewnym czasie dziewczyna spojrzała mi w oczy,
a z jej ust wydobyły się słowa.
-Ale duchy nie mają prawa wstępu do Krainy Snu.
-Jak już mówiłem Jasmin mnie tu przeniosła.
Ja wcale nie chciałem się tu znajdować.-Rozejrzałem się po otoczeniu. Nic się
nie zmieniło. Wciąż otaczała nas biała przestrzeń.-Serio to jest Kraina Snów? Nie
powinna być trochę bardziej kolorowa i przyjemna?
Kąciki ust Lilith lekko uniosły się do góry.
-Wyobraź sobie coś.-Poleciła brunetka.
Zastanowiłem się chwile. Wybrałem gitarę. Coś,
co towarzyszy mi w każdej chwili. Coś, co jest mi naprawdę bliskie. Zamknąłem
oczy i pomyślałem o instrumencie. Po pewnym czasie otworzyłem oczy i ujrzałem
ją przede mną. Zaniemówiłem. To się stało. Gitara zmaterializowała się tuż
przede mną.
Coraz więcej rzeczy, zdarzeń wokół mnie nie
miało sensu. Dopiero teraz uświadamiałem sobie, że to, co widziałem, jako
człowiek, było zalążkiem tego, co istnieje. Jak wiele jeszcze przyjdzie mi
zobaczyć, przeżyć zanim będę wiedział wszystko? Być może jeszcze wiele, ale nie
mogłem myśleć o tym w tamtej chwili. Byłem za bardzo zły, aby móc myśleć o
czymś innym niż to, że zostałem oszukany i przeniesiony do miejsca, w którym
nie powinienem być. Zastanawiało mnie to, czy one zrobiły to specjalnie?
-Wiesz, że ty też jesteś tu materialny?
-To by wyjaśniało fakt, dlaczego wszystko
mnie boli po upadku.
Zaśmialiśmy się.
-Wiesz, w co uderzyłem?- Zapytałem pełen
nadziei.
-W ścianę, którą sobie wyobraziłam.-Zrobiła
krótką przerwę.-Wiesz, co to oznacza?- Pokiwałem przecząco głową.-To, że jesteś
w moim śnie. Ciekawe tylko, czy Jas zrobiła to umyślnie?- Powiedziała popadając
w zadumę.
Byłem tak ciekaw czy mogę w jakiś sposób
się stąd wydostać, że musiałem jej przerwać. Nie potrafiłem się powstrzymać.
-Czy potrafisz mnie stąd wyciągnąć?
Dziewczyna spojrzała na mnie ze smutnym
wyrazem twarzy. Wiedziałem, że to nie wróży nic dobrego. Poczułem dreszcz. Nie
był on jednym z tych przyjemnych.
-Przykro mi, ale nie umiem. Nawet nie wiem
za dużo na ten temat.- Opuściła głowę opierając ją na kolanach, które przyciągnęła
do klatki piersiowej.- Wiem tylko tyle, że prawdopodobnie tylko Jasmin może cię
stąd wyciągnąć.- Pokręciła głową.-Nie skończyła uczyć się tego tematu. Przepraszam,
że nie mogę ci pomóc.
Spojrzałem na nią zdziwiony. Uczyć?
----------------------------------------
Oto jest kolejny!!!
Mam nadzieję, że ciekawszy
niż poprzednie :)
Tak nawiązując do
poprzednich rozdziałów. Byłabym bardzo wdzięczna gdybyście zostawiali jakiś
ślad po sobie pod nimi. To bardzo mnie motywuje i dodaje weny, dzięki której
powstają kolejne rozdziały. Zaczęłam już nawet pisać inne ff o Luke’u Hemmings’ie
i Beau Brooks’ie (są to dwa różne fanfic). Jednak nie widzę sensu pisania ich
dalej skoro tu nie ma komentarzy. Naprawdę zachęcam do oceniania. Przyjmę każdy
komentarz nawet negatywny, który pomoże mi w jakiś sposób poprawić się i być
może coś „ulepszyć”. Także chciałam podziękować za dotychczasowe komentarze i
wejścia.
Do następnego x
Rozdział jest świetny :)Czekam na następny :) I dziękuje za dedykacje :)
OdpowiedzUsuńDawaj następny jak najszybciej proszę! !!
OdpowiedzUsuń