11.01.2015

Rozdział 8



Ten rozdział pozwolę sobie zadedykować @qazwsxedcvv i @KateMartyna  tak naprawdę to dzięki nim jest ten rozdział umieszczony dzisiaj, a nie jutro w urodziny Zayn'a :D

------------------------------------

   Powoli wracałem do rzeczywistości, bynajmniej tak mi się zdawało. Leżałem na czymś twardym. Strasznie bolała mnie głowa, zresztą byłem cały obolały. Nie pamiętałem, co się stało. Nie wiedziałem gdzie jestem. Jednak nie obchodziło mnie to zbytnio. Po prostu leżałem z zamkniętymi oczami i próbowałem przezwyciężyć ból. Nie było to łatwym zadaniem, jak się później okazało. Im więcej o tym myślałem, tym ból stawał się coraz bardziej nie do zniesienia; przeszywał całe moje ciało. Czyżbym umierał? Po zadaniu tego pytania przed oczami pojawiły mi się obrazy dotychczasowych zdarzeń. Wypadek, Danielle, Jasmin, krzyki, biały pokój…
   Gwałtownie usiadłem, otwierając tym samym oczy. Byłem przerażony. Wciąż byłem w tym samym pomieszczeniu. Ile ja już tu zmarnowałem czasu? Na pewno nie mało. Westchnąłem. Czy przyszło mi spędzić tu już resztę czasu do mniemanego powrotu do ciała? Z moich ust wydobył się jęk męczennika. Wtem usłyszałem chichot. Gwałtownie zerwałem się na równe nogi. Rozejrzałem się i ujrzałem coś nieprawdopodobnego. To była ona. Wyglądała jak ona. Nie potrafiłem oderwać od niej wzroku. To, co zrobiła przed moim przybyciem tutaj, wciąż tkwiło głęboko we mnie, jednak nie potrafiłem się na nią złościć. Opadłem na kolana tuż obok niej. Chciałem poczuć jej bliskość. Ona jednak znów się zaśmiała. Coś było nie tak. Ta dziewczyna, którą znałem nie śmiałaby się tylko mnie przytuliła albo krzyczała. Ona jednak cały czas się śmiała. Zmarszczyłem brwi, na co ona wybuchnęła jeszcze większym śmiechem. Nie wytrzymałem.
   -Co cię tak bawi?
   Brunetka spojrzała na mnie zdziwiona. Prawdopodobnie zdziwił ją mój ton, który wcale nie był przyjemny. Jednak, czego można było się spodziewać? Byłem cały obolały, a ona się śmiała.
   -Och, przepraszam.- Powiedziała jakby skruszona.- Po prostu śmieszy mnie twoje zachowanie. Cały czas albo jęczysz albo sapiesz.-Zaśmiała się.
   -Wszystko mnie boli, więc jak mam się zachowywać?
   -Oj no dobra, nie złość się.-Dała mi kuksańca w ramie.- Zacznijmy od początku. Jestem Lilith, a ty?
   Zdenerwowałem się. Długo miała zamiar jeszcze podawać się za swoją siostrę? Miałem dość jej gierek. Postanowiłem wyjaśnić całą tą sytuację. Chciałem zrobić to jak najdelikatniej tylko umiem.
   -Danielle długo będziesz się podawać za swoją siostrę?!-Krzyknąłem.-Znam całą prawdę! Mam już dość tego, że przez ten cały czas robisz ze mnie głupca!- Wrzeszczałem na dziewczynę. Ona jednak wciąż opanowana przyłożyła mi palec do ust i nakazała milczenie.
   -Masz dosyć długie imię, pewnie to wynika z twojego dość egzotycznego wyglądu.-Znów się zaśmiała.-Och, widzę, że znasz moją siostrę? Jak się czuję? Co z nią?
   Nie wierzyłem. Czy ja właśnie teraz, nareszcie, spotkałem Lilith Thomson? Wyglądała zupełnie jak Danielle, jednak jedno je różniło: opanowanie. Byłem pewny, że jeśli spędzę z nią więcej czasu znajdę więcej różnic między nimi.
   Było dla mnie trudne do pojęcia, co ona tu robi? Oliver mówił, że się obudziła. Czyżby Danielle zrobiła jej krzywdę? Nie pojmowałem tego.
   -Nie jest z nią za dobrze: płacze, krzyczy i…-Spuściłem głowę na dół. Czy powinienem jej powiedzieć o zajściu z nożem? Ona, w przeciwieństwie do swojej bliźniaczki, martwiła się o siostrę. Zrezygnowałem. Postanowiłem ominąć ten fakt, dla dobra obu stron.-Wiesz, po części to przez nią tu jestem.-Lilith spojrzała na mnie zdziwiona.-Taka dziewczyna, ma na imię Jasmin, zdenerwowała się, gdy Danielle prawie nakryła nas na pocałunku i przeniosła nas tu.
   -Przepraszam, czy ta dziewczyna nazywa się Jasmin Brown?- Spytała brunetka po chwili namysłu. Skinąłem.-Przecież ona jest przyjaciółką Danielle.- Wymamrotała pod nosem, jednak zdołałem ją usłyszeć.
   Zatkało mnie. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Patrzyłem zdziwiony na brunetkę, niedowierzając słowom, które wypłynęły z jej wiśniowych ust. To nie mogła być prawda. Danielle nie mogła mi tego zrobić. Teraz już jednak wszystko było możliwe. I ja to zrozumiałem właśnie w tym momencie. Może nie była to odpowiednia chwila na to, ale zrozumiałem i to było dla mnie ważne. W mojej głowie pojawiło się pytanie niedające spokoju: jak ona mogła sobie ze mnie kpić wraz z Jasmin? Miałem je za bliskie osoby. Traktowałem je jak swego rodzaju przyjaciółki. One mnie po prostu przez ten cały czas oszukiwały. Po raz kolejny poczułem ukłucie w okolicach serca. Co się ze mną działo? Kolejne pytanie pozostawione bez odpowiedzi. Coraz mniej poznawałem samego siebie. Zmieniłem się i nie wiem, czy to wyszło mi na dobre. Czasami czułem się bezbronny, pozbawiony jakiegokolwiek prawa. Chwilami odnosiłem wrażenie, że jestem odizolowany od świata. Może i tak było. Byłem duchem, którego prawie nikt nie może zobaczyć. Duchem, którego nikt nie był w stanie zrozumieć. Zbyt szybko poddawałem się uczuciom. Zdecydowanie za szybko się przywiązywałem i zaczynałem ufać nieodpowiednim osobą. Tak nie postępuje prawdziwy facet. Prawdziwy mężczyzna nie stawia na samo uczucie, jak to ja robiłem od czasu pojawienia się w mieszkaniu Danielle. Byłem słaby. Może to ten wypadek tak mnie zmienił? 
   -Ty widziałaś Jasmin?- To jedyne, co przyszło mi do głowy. Może podświadomie unikałem tematu oszustwa, jakiego dokonały Danielle i Jasmin? Nie wiem. Byłem pewien, że rozmowa na ten temat mnie nie ominie. Jednakże nie chciałem teraz o tym rozmawiać. To było zbyt świeże dla mnie. Ten temat był naprawdę trudny dla mnie, zwłaszcza, że musiałbym przyznać się do błędu, który nieświadomie popełniłem.
   -Jasne, że tak. A dlaczego miałabym jej nie widzieć?
   -Bo ona przecież jest…-Zastanowiłem się jak to ująć. Po dłuższym namyśle jednak użyłem jedynego słowa, które przychodziło mi w tamtej chwili do głowy, i które było w pełni odpowiednie według mnie.-…Duchem.
   Brunetka zaśmiała się. Nie był jednak to taki śmiech, jak wcześniej. Coś było nie tak, jakby go wymusiła. Ona wiedziała coś, o czym ja nie miałem wcześniej pojęcia. Miałem nadzieję, że nie będzie to tak trudne dla mnie, jak fakt, iż Danielle i Jasmin są przyjaciółkami.
   -Ona nie jest duchem.-Opuściła, głowę. Prawdopodobnie zastanawiała się, jakich słów użyć.-Jasmin jest demonem. Hmmm… to coś w rodzaju ducha, ale złego i cielesnego. Rozumiesz?
   -Staram się zrozumieć.-Odpowiedziałem szczerze.-Jednak, dlaczego ty ją widziałaś?
   -Każdy widzi Jasmin. Ona ma ciało. Jak każdy demon.- Powiedziała to tak jakby to było oczywiste. Jednak dla mnie takie nie było.  
   -Uhm.- Przytaknąłem.- Tak mnie zastanawia to, że mnie widzisz. Bo wiesz ja jestem duchem. Czy też masz takie zdolności jak Danielle?
   Rysy twarzy dziewczyny zmieniły się. Coś ją zadziwiło. To było widać na pierwszy rzut oka. Nie przychodziło mi łatwo siedzenie w ciszy, która zapadła. Jednak starałem się wytrzymać, ponieważ wiedziałem, iż jej to pomaga. Po pewnym czasie dziewczyna spojrzała mi w oczy, a z jej ust wydobyły się słowa.
   -Ale duchy nie mają prawa wstępu do Krainy Snu.
   -Jak już mówiłem Jasmin mnie tu przeniosła. Ja wcale nie chciałem się tu znajdować.-Rozejrzałem się po otoczeniu. Nic się nie zmieniło. Wciąż otaczała nas biała przestrzeń.-Serio to jest Kraina Snów? Nie powinna być trochę bardziej kolorowa i przyjemna?
   Kąciki ust Lilith lekko uniosły się do góry.
   -Wyobraź sobie coś.-Poleciła brunetka.
   Zastanowiłem się chwile. Wybrałem gitarę. Coś, co towarzyszy mi w każdej chwili. Coś, co jest mi naprawdę bliskie. Zamknąłem oczy i pomyślałem o instrumencie. Po pewnym czasie otworzyłem oczy i ujrzałem ją przede mną. Zaniemówiłem. To się stało. Gitara zmaterializowała się tuż przede mną.
   Coraz więcej rzeczy, zdarzeń wokół mnie nie miało sensu. Dopiero teraz uświadamiałem sobie, że to, co widziałem, jako człowiek, było zalążkiem tego, co istnieje. Jak wiele jeszcze przyjdzie mi zobaczyć, przeżyć zanim będę wiedział wszystko? Być może jeszcze wiele, ale nie mogłem myśleć o tym w tamtej chwili. Byłem za bardzo zły, aby móc myśleć o czymś innym niż to, że zostałem oszukany i przeniesiony do miejsca, w którym nie powinienem być. Zastanawiało mnie to, czy one zrobiły to specjalnie?
   -Wiesz, że ty też jesteś tu materialny?
   -To by wyjaśniało fakt, dlaczego wszystko mnie boli po upadku.
   Zaśmialiśmy się.
   -Wiesz, w co uderzyłem?- Zapytałem pełen nadziei.
   -W ścianę, którą sobie wyobraziłam.-Zrobiła krótką przerwę.-Wiesz, co to oznacza?- Pokiwałem przecząco głową.-To, że jesteś w moim śnie. Ciekawe tylko, czy Jas zrobiła to umyślnie?- Powiedziała popadając w zadumę.
    Byłem tak ciekaw czy mogę w jakiś sposób się stąd wydostać, że musiałem jej przerwać. Nie potrafiłem się powstrzymać.
   -Czy potrafisz mnie stąd wyciągnąć?
   Dziewczyna spojrzała na mnie ze smutnym wyrazem twarzy. Wiedziałem, że to nie wróży nic dobrego. Poczułem dreszcz. Nie był on jednym z tych przyjemnych.
   -Przykro mi, ale nie umiem. Nawet nie wiem za dużo na ten temat.- Opuściła głowę opierając ją na kolanach, które przyciągnęła do klatki piersiowej.- Wiem tylko tyle, że prawdopodobnie tylko Jasmin może cię stąd wyciągnąć.- Pokręciła głową.-Nie skończyła uczyć się tego tematu. Przepraszam, że nie mogę ci pomóc.
   Spojrzałem na nią zdziwiony. Uczyć?




----------------------------------------

Oto jest kolejny!!!
Mam nadzieję, że ciekawszy niż poprzednie :)
Tak nawiązując do poprzednich rozdziałów. Byłabym bardzo wdzięczna gdybyście zostawiali jakiś ślad po sobie pod nimi. To bardzo mnie motywuje i dodaje weny, dzięki której powstają kolejne rozdziały. Zaczęłam już nawet pisać inne ff o Luke’u Hemmings’ie i Beau Brooks’ie (są to dwa różne fanfic). Jednak nie widzę sensu pisania ich dalej skoro tu nie ma komentarzy. Naprawdę zachęcam do oceniania. Przyjmę każdy komentarz nawet negatywny, który pomoże mi w jakiś sposób poprawić się i być może coś „ulepszyć”. Także chciałam podziękować za dotychczasowe komentarze i wejścia.
Do następnego x

2 komentarze:

  1. Rozdział jest świetny :)Czekam na następny :) I dziękuje za dedykacje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawaj następny jak najszybciej proszę! !!

    OdpowiedzUsuń